HOT-INFO

11-400 Kętrzyn,
Polska

Redakcja
Fot. Wiesław Zygmunt

Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze powstało z konsolidacji Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego i Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Swoje 60 urodziny świętuje przez cały rok w różnych miejscach, nie mogło pominąć również Mazurskiej Krainy. XI Zlot oddziałów i kół środowiskowych PTTK odbył się w podgiżyckiej gminie Wilkasy. Prezes Zarządu Głównego PTTK Lech Drożdżyński jest dumny ze struktur PTTK, ale nie faworyzuje żadnego regionu Polski zwracając uwagę na niepowtarzalny czar każdego z nich. Giżycko wraz z ościennymi gminami stawia na turystykę i od jej rozwoju uzależnia rozwój miasta. A towarzystwo odwzajemnia taki punkt widzenia, współpraca z samorządami może przynieść obustronne korzyści zwłaszcza w aspekcie zdobywania środków unijnych. Barokowa Perła Warmii i Mazur- bazylika mniejsza w Świętej Lipce była jednym z punktów wycieczki członków Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego. Sanktuarium Maryjne przywiało gości niezapomnianą muzyczną ucztą - koncertem organowym. Przewodnicy zwiedzili też giżycką Twierdzę Boyen, byli w Muzeum Mazurskim w Owczarni i w byłej wojennej kwaterze Hitlera w Wilczym Szańcu.

Redakcja
Fot. Wiesław Zygmunt

Wspólną zabawą żegnali lato 2010, uczestnicy giżyckiego Środowiskowego Domu Samopomocy i mieszkańcy giżyckiego Domu Pomocy Społecznej. A do towarzystwa zaprosili przyjaciół z zaprzyjaźnionych placówek z innych miast Polski. To już ich lokalna tradycja, by w jesień wejść śpiewająco roztańczonym krokiem. Takie projekty to odskocznia od codzienności. A jaka jest ta codzienność? W Domu Pomocy Społecznej swój drugi dom znalazło 131 mieszkańców. Tutaj życie wcale nie płynie wolniej, tutaj codzienność też ma swoje różne odcienie, tutaj też sukces cieszy, a porażka boli, bo to przecież miejsce w którym splatają się ludzkie losy, wiele ludzkich losów. Atmosfera w domu to suma samopoczucia jej mieszkańców i oczywiście pracującej tu kadry, której nie może zabraknąć cierpliwości i zwyczajnej ludzkiej dobroci względem drugiego człowieka. W sąsiedztwie domu pomocy społecznej jest jego dziecko, środowiskowy dom samopomocy, 37 osób odnajduje tu radość życia. Uczestnicy giżyckiego środowiskowego domu wiedzą dobrze co znaczy być dla siebie sterem żeglarzem i okrętem, zadaniem placówki jest wyłącznie pomóc, doradzić, pokazać reszta należy do podopiecznych domu. Jak tłumaczy jego kierownik Małgorzata Dziawer – życie nie opiera się na taryfie ulgowej czasem trzeba brać je za rogi. Placówki, w których na pierwszym miejscu jest człowiek to zawsze ogromna odpowiedzialność. Wykwalifikowana kadra, ale przede wszystkim taka kadra, która pracuje z sercem na dłoni to niezaprzeczalnie największy sukces. Środowiskowy dom samopomocy w Giżycku to głównie miejsce dziennego pobytu, to pracownie, w których uczestnicy placówki mają szansę pokazać na co ich stać. Tutaj wszyscy przychodzą dobrowolnie i nie są do niczego zmuszani. Środowiskowy dom samopomocy to oferta, z której mogą skorzystać i cieszyć się obecnością drugiego człowieka, mieć satysfakcję z pokonywania własnych słabości i możliwość poznawania świata.

Redakcja
Fot. Wiesław Zygmunt

Amazonki to one mają największe prawo do ciągłego przypominania kobietom o badaniach ultrasonograficznych i mammograficznych. Rak piersi zbiera swoje żniwo niemal w każdej minucie i dlatego wyłącznie regularne samobadanie i regularna profilaktyka są mocnym orężem do walki z tą chorobą. Amazonki swoimi akcjami m.in. marszami różowej wstążki, starają się zwrócić uwagę społeczeństwa na problem. Swoją otwartością i swoim zaangażowaniem w propagowanie wiedzy na temat raka piersi próbują zachęcać do traktowania zdrowia jako jednego z najcenniejszych darów. Amazonki mimo, że często mają za sobą długą walkę z chorobą, nie zamykają się w domach, potrafią przewartościować swoje życie, cieszyć się każdym fragmentem codzienności, a do tego nieść siebie innym. Październik to ten szczególny miesiąc w roku, który ma różowy kolor, niosący nadzieję i przesłanie, że rak to nie wyrok.

Redakcja
Fot. Wiesław Zygmunt

David Irving – brytyjski pisarz i publicysta, autor książek o tematyce II wojny światowej odwiedził Polskę. Jego wizyta budziła duże zainteresowanie, ponieważ Irving nazywany jest kłamcą oświęcimskim, antysemitą czy jednym z czołowych negacjonistów, z czym on sam się nie zgadza. Moi przeciwnicy mówią „Żądamy aby policja aresztowała pana Irvinga”. Byłem śledzony przez służby specjalne wczoraj i dziś, ale nie dbam o to, bo nie złamałem prawa. Jestem historykiem, mówiącym ludziom, o tym co znalazłem w archiwach- mówi David Irving. Plan wycieczki Irvinga owiany był tajemnicą - Niestety ze względów bezpieczeństwa nie mogłem ludziom powiedzieć dokąd dokładnie jadę. Ponieważ nigdy nie wiem, jak zachowają się inni. W Chicago, Nowym Jorku doświadczyliśmy dużo przemocy, mieliśmy dużo trudności- tłumaczy David Irving. Do Polski przyjechał z grupą turystów, którzy prawdopodobniej słono mu zapłacili za to, że zgodził się być ich przewodnikiem. Jednym z miejsc, które David Irving zwiedził była wojenna kwatera Hitlera w Wilczym Szańcu, tam udało nam się z nim porozmawiać - Przyjechałem tu ponieważ wielu ludzi interesuje się Adolfem Hitlerem i II wojną światową. II wojna światowa był wielką tragedią. Wielką narodową tragedią. Miliony ludzi zginęło. Jestem historykiem, a praca historyka, jak kiedyś powiedział Winston Churchil to dowiedzieć się co się stało i dlaczego? Przyjechaliśmy tu żeby się dowiedzieć, zobaczyć to miejsce, gdzie decyzje były podejmowane, kryminalne rozkazy były wydawane.

Redakcja
Fot. Wiesław Zygmunt

…Gdy trwała kampania wrześniowa. …Gdy wojska polskie stawiały jeszcze opór armiom niemieckim, żołnierze polscy zostali podstępnie od wschodu zaatakowani przez Sowietów. Znaczna część terytorium państwa polskiego znalazła się pod sowiecką okupacją. Tysiące Polaków deportowano na wschód, głównie na Syberię. Historycznej daty 17 września 1939 roku i czasu inwazji Związku Radzieckiego na Polskę Polacy nie zapominają. Narody, które tracą pamięć giną - te słowa Jana Pawła II – nabierają szczególnego znaczenia również 17 września. Ludzie, którzy poznali głód i chłód Syberii, którzy doświadczyli dramatu zsyłki do dzisiejszego dnia mają w sercu i pamięci okrucieństwo tamtych dni. Byłam na Syberii, mieliśmy okropne warunki, mieszkaliśmy w tajdze, pracowaliśmy bardzo ciężko – wspomina członkini giżyckiego Związku Sybiraków Janina Nichcińska.

X

Right Click

No right click